Moja opinia o masce do włosów CUREPLEX, Bond Sustainer

Dbanie o włosy potrafi mieć różne oblicza. W dużej mierze zależne jest to od tego jakich włosów jesteśmy posiadaczkami (bądź posiadaczami, nie wykluczam mężczyzn, gdyż mój młodszy brat ma długie włosy i używa nie tylko szamponu). Niektórym wystarczy użycie szamponu i odżywki/maski raz na jakiś czas. Inni potrzebują zdecydowanie większej ilości kosmetyków by doprowadzić swoje włosy do ładu i składu. Bywają dni, gdy obecnie wystarczy mi użycie odpowiedniego szamponu i serum do końcówek, ale pomiędzy takimi myciami moje włosy potrzebują też dużej dawki czegoś lepszego by właśnie w inne dni użyć jak najmniej.


Jednym z takich produktów są maski do włosów. W październiku w moje ręce podczas spotkania blogerek w Łęczycy wpadła, trochę inna niż sklepowe, maska do włosów CUREPLEX.

Jak wyglądają obecnie moje włosy?
Są całkiem długie, mają długość ok. 58 cm, są proste i niezbyt gęste ale też nie są jakieś bardzo rzadkie, takie - normalne bym rzekła. Obecnie mają nawet całkiem miły naturalny blask, choć nie jest to może jakaś mocna tafla. Końce lubią się rozdwajać i przesuszać a po pewnym czasie od podcięcia fruwają i wyglądają trochę jak...pióra. ;) Skóra głowy zaś lubi się przetłuszczać. 
To co mam teraz na głowie w porównaniu z tragicznym stanem sprzed 2-3 lat to naprawdę ładne i zadbane włosy. :) I na co dzień wystarcza im minimalizm, ale raz w tygodniu robię im spa by nie pomyślały sobie, że o nie słabo dbam. ;)
W kwietniu poprzedniego roku miałam wykonany zabieg Olaplex (bez kontynuacji w domu, tylko numer 1 i 2) i od tamtej pory (a także po zabiegach z żelem z siemienia lnianego bądź żelatyny raz na jakiś czas) moje włosy są zdecydowanie gładsze, bardziej lejące się a jednocześnie trudniej mi z nich wykonać loki. ;)

Czym w ogóle są zabiegi typu Olaplex czy Cureplex?
Zabiegi te, a raczej kosmetyki używane do zabiegów, tworzą nowe wiązania dwusiarczkowe we wnętrzu włosa a także zabezpieczają już istniejące. Co za tym idzie: wzmacniają kondycję włosów oraz ich elastyczność.

Cureplex (i jemu podobne) został stworzony do uzupełniania zabiegów chemicznych i termicznych na włosy jak np. farbowanie, rozjaśnianie, trwała ondulacja, chemiczne prostowanie włosów, ale także jako samodzielny zabieg odbudowy włosa.

Składa się z 3 etapów:
  1. No° 1 Bond Creator - zwykle łączy się go w odpowiednich proporcjach ze składnikami zabiegów chemicznych (np. rozjaśniaczem) by wytworzyć nowe wiązania dwusiarczkowe we wnętrzu włosa ale też by wzmocnić te istniejące. Chroni włos poprawiając jego wytrzymałość i elastyczność.
  2. No° 2 Bond Fortifier - wzmacniający krem który zabezpiecza wiązania utworzone przez Bond Creator: zapewnia dodatkowe odżywienie i nawilżenie, a także wygładza powierzchnię włosów.
  3. No°3 Bond Sustainer - maska do stosowania w domu. Zawiera składniki odżywiające i zmiękczające by włosy były elastyczniejsze i bardziej połyskujące. Utrzymuje zabieg Cureplex wykonany w salonie.

Pojemność: 100 ml
Cena: ok. 60 zł




Zabieg ten najlepiej wykonywać w salonie, ewentualnie przez osobę, która się na tym zna. Samą maskę możemy używać już samodzielnie w domu, ponadto wcale nie musimy mieć wcześniej przeprowadzonego zabiegu numerami 1 i 2. Maska sama w sobie działa bardzo dobrze na nasze włosy.

Do kupienia mamy 2 wersje pojemnościowe: 100 ml i 250 ml, cenowo wychodzą podobnie, chyba że trafi się na jakąś promocję. Dostępny raczej przez Internet, choć można też szukać w hurtowniach fryzjerskich bądź w salonach fryzjerskich.

Sama buteleczka jest dosyć miękka i produkt dobrze się z niej wydobywa.


Maska nie jest ani zbyt lejąca ani zbyt gęsta, konsystencją przypomina odżywki lub maski Garniera. Jednakże jest dosyć treściwa, nie spływa z włosów. Zapach to taka mieszanka chemii i perfum, ogólnie nie jest jakiś mocny i w sumie dosyć przyjemny dla nosa.


Używamy jej po umyciu włosów szamponem, nakładając na całe włosy. Trzymamy 5 minut i spłukujemy. I tyle. Do stosowania 2 razy w tygodniu.

Jeśli chodzi o mnie to nie używam jej tak często bo wtedy bym chyba nie mogła żadnego koczka ani kucyka zrobić ponieważ moje włosy byłyby zbyt lejące się. ;) Stosuję ją raz na tydzień, raz na dwa tygodnie mniej więcej od połowy listopada. Choć włosy mam długie to jednak średnio gęste więc nie zużywam jej wcale tak dużo i wciąż mam sporo maski do wykorzystania. Jej wydajność będzie zależna od długości i gęstości Twoich włosów.

Co robi z włosami?
Po niej moje włosy są zdecydowanie bardziej zdyscyplinowane i mniej się elektryzują w sezonie grzewczym. Oczywiście nadal mam momenty gdy włosy się elektryzują (taki urok długich włosów) ale zdarza się to zdecydowanie rzadziej niż przed zabiegiem i stosowaniem samej maski. 
Włosy są sypkie, lejące się i bardziej błyszczące. Ciężko mi stwierdzić jej efekt na rozdwajanie się końcówek bo na chwilę obecną potrzebne mi jest ich wyrównanie (ostatnio podcinałam w sierpniu). 
Nie napiszę, że widzę po jej użyciu efekt WOW, bo tak nie jest, ale też warto dodać, iż obecny wygląd i kondycja moich włosów są na naprawdę zadowalającym poziomie. Być może na bardziej zniszczonych albo na farbowanych chemicznie włosach efekt byłby widoczny w całkowicie inny sposób. Czytałam raz na jednym z blogów, że maska pomogła dziewczynie w odratowaniu włosów po zabiegach chemicznych na nich, więc bardzo możliwe, że gdybym użyła tej maski 2-3 lata temu mogłabym powiedzieć Wow - ta maska działa cuda a moje włosy wyglądają lepiej.

Dla mnie na chwilę obecną jest to dobra maska zwiększająca połysk i gładkość włosów. Po jej użyciu aż chce się dotykać włosów. :)

Nie obciąża włosów.

Minusy? Gorzej u mnie z kręceniem włosów - są mniej podatne i szybciej się prostują. To wina i długości i tego że są tak lejące się.


Miałaś zabieg Curaplex (lub jemu podobny)? A może używałaś tej właśnie maski? Jakie masz odczucia?


instagram @iliz_beauty

Copyright © iliz