• Home
  • Autorka bloga
  • Profil kosmetyczny
  • Kontakt & Współpraca
  • Polityka Prywatności

iliz

  • W Strefie Azji |
  • KOLORÓWKA |
  • MANICURE |
  • NAILART
  • | BTS
Witajcie kochani :)
Miał być dziś post zakupowy, ale kadrując zdjęcia zauważyłam, że kilku kosmetykom zapomniałam cyknąć fotki, więc zrobię to jutro.
Zrobiłam dziś po filmie - jednak jutro idę do pracy więc już nie dam rady.
Post na szybko, bo niebawem leci Maska Zorro! Nie ważne, że oglądałam ten film już kilkanaście razy - za każdym razem się zachwycam xD
piątek, listopada 29, 2013 No komentarze
Dziś słów kilka o tuszu do rzęs od Astor. Mowa o wodoodpornym Volumetrix. Z tego co widzę to niema go już w sprzedaży. W sumie mnie dużo go nie zostało. 
Czy jestem z z niego zadowolona?
Przepraszam za jakość zdjęć - zbyt późno się zorientowałam, że cykałam je nie w takiej rozdzielczości :/


Astor, tusz do rzęs z innowacyjną szczoteczką, waterproof VOLUMETRIX


Od producenta
Tusz do rzęs z innowacyjną szczoteczką. Pogrubia rzęsy od 0 do 8 razy nie sklejają ich. Nie podrażnia oczu.

Opakowanie
Proste opakowanie, które na początku przyciągało kolorkiem - już z daleka błyskało tajemniczym niebieskim odcieniem. Niestety z czasem lakier na nasadce zaczął się ścierać i wygląda to już nieestetycznie. Pod spodem buteleczka jest czarna. Naklejka jeszcze się trzyma.  

Kolor
Posiadam kolor 800 BLACK. Innego chyba nawet nie było. 

Szczoteczka

Innowacyjna? Wtedy pewnie tak. Ale czy fajna? Nie do końca. rzadko używam tej maskary, bo szczoteczka mnie denerwuje - osadza się na niej za dużo tuszu i kiedy nakładam na rzęsy strasznie je skleja i trzeba się naprawdę namęczyć, aby je ładnie rozdzielić. 
Sama szczoteczka bez tuszu jest super - kiedy go wykończę będzie idealna do rozczesywania innych tuszy - ale obecnie zabiera mi za dużo czasu nakładanie (i to mnie denerwuje - wystarczy, że same rzęsy są problematyczne). 
Nie pogrubia jakoś zachwycająco - to raczej taki średniak. Kiedy nałożymy za dużo warstw to skleja nieestetycznie rzęsy.

Trwałość
W sumie z trwałością to nie tak źle. Trzyma się na rzęsach dosyć długo i nawet się nie osypuje nadmiernie.

Zmywanie
Zmywa się łatwo. Nie ma wielkich problemów. Mnie wystarcza płyn micelarny.

Cena & Dostępność
Zapłaciłam za niego około 10zł, ale to było ponad rok temu (tak mi się wydaje - tusz nadal jest dobry) i w promocji ;) Był wszędzie tam, gdzie znajdowały się szafy Astor. 

Działanie
No właśnie. Czy jest wodoodporny? Ciężko stwierdzić - na łzy na pewno nie jest odporny ;) Ale zdarzyło mi się raz jechać z tym tuszem na rzęsach nad jezioro i wytrzymał - więc w sumie można powiedzieć, że jest wodoodporny ;)
Myślałam, że szczoteczka będzie przyjemniejsza w obsłudze - niestety się pomyliłam. 

Dwie warstwy - a w sumie niewiele daje - bo ja i tak mam dosyć gęste rzęsy (tyle, że jasne).

Dobry dla kogoś kto nie chce za bardzo podkreślać rzęs, a jedynie troszunię pomóc swoim naturalkom. 

Jestem z niego średnio zadowolona - ale nie jest taki zły. 

Ocena
6/10


Tuszy mam kilka - nawet nie pamiętam dokładnie ile ;) O każdym napiszę recenzję :)
Jutro napiszę kolejny post - jeśli się wyrobię to o listopadowych zakupach (muszę cyknąć jeszcze kilka zdjęć i obrobić je), a jak nie to o czymś innym - mam kilka produktów z kolorówki (zdjęcia i swatche) już na komputerze więc...zobaczymy jak z czasem :)

Miał ktoś tę maskarę? 

Pozdrawiam

czwartek, listopada 28, 2013 No komentarze
Jako, że ostatnio totalnie nie mam czasu na malowanie i nie mam pomysłu na grafikę to biorę udział w wersji dla leniuszków i tak oto zamieszczam tu post z informacją o rozdaniu.
Zostało jeszcze kilka dni więc serdecznie zapraszam innych - nagrody zacne :)


Rozdanie u Hexxany :)



P.S. A jutro kolejny post - i albo będzie to kumulacja listopadowych zakupów albo kolejnego proste DIY - zależy jak będzie z czasem.

A kto nie widział wczorajszego posta - to klikać [TU]

Aaaa i jeśli to dla was nie kłopot to kliknijcie w ikonkę nad postami :)

Serdecznie pozdrawiam :*

wtorek, listopada 26, 2013 No komentarze
Witajcie, dziś post typu "Zrób to Sam" (ang. Do It Yourself). W sieci znajdziecie wiele pomysłów na to jak uratować coś co nam się "zepsuło", np. upadając (choć oczywiście nie wszystko da się odratować). Jakiś czas temu i mnie spotkało małe nieszczęście, kiedy jeden z moich lubianych cieni upadł niefortunnie i rozbił się w opakowaniu - pomimo iż opakowanie nie doznało żadnego uszczerbku ;) Nie chciałam go wyrzucać, a na cień sypki jakoś mi nie pasował. Więc przeszukałam Internet i naprawiłam go :)
Dziś przedstawiam wam jak można naprawić właśnie taki "roztrzaskany" cień/puder/bronzer/inne w kompakcie/paletce.

Akcję "Ratujemy kosmetyk" przedstawię na pudrze w kompakcie Synergen, który co prawda mi się nie roztrzaskał, ale został mi na brzegu i ciężko się go już wydobywało. Postanowiłam więc go "odnowić" ;)


Potrzebujemy:
  • jakiegoś kosmetyku kolorowego, który potrzebuje odnowy ;)
  • igły
  • chusteczek
  • spirytusu (ewentualnie czystej wódki; niektórzy używają też perfum, ale uważam, że najlepszy jest spirytus)
  • jakiegoś pojemniczka, który posłuży nam do "odciśnięcia" spirytusu



 Mamy swój kolorowy kosmetyk (w moim przypadku puder w kompakcie). Jak widzicie zdążyłam już część pudru "zaigłować" w drobny pyłek. 

Igłą rozbiłam cały puder w jak najdrobniejsze drobinki.

 Polałam całość spirytusem (nie za dużo, wystarczy naprawdę niewielka ilość - trzeba dodawać kroplami, bo inaczej można przesadzić). 

 Nałożyłam na to chusteczkę złożoną we czworo (zależy od wielkości kosmetyku) i przycisnęłam pojemniczkiem, aby odsączyć nadmiar spirytusu i przycisnąć puder do dna. 
Można co prawda tak złożyć chusteczkę (ręcznik papierowy) aby palcami odsączyć nadmiar płynu, ale wydaje mi się, że metoda z jakimś przedmiotem (zbliżonym kształtem) jest jednak szybsza.

A tutaj mokry, ale odsączony z nadmiaru, puder. Odkładam w jakieś miejsce (ale nie za blisko kaloryfera), np. na biurko i zostawiam otwarte, aby reszta spirytusu wywietrzała. 
Na drugi dzień puder jest gotowy do użytku :)

W dodatku okazało się, że pudru jest więcej niż by się wydawało ;)

I nie musimy kupować nowego, bo ten znów się nadaje :)


Pomogłam komuś? Czy może znacie tę metodę?



Niebawem pojawi się post z ulubieńcami ostatnich miesięcy, post z kosmetykami kolorowymi, które wygrałam ostatnimi czasy i jeszcze jedno, a może nawet dwa proste DIY :)
Zastanawiam się również nad tagiem (Kierowcą być). Chce ktoś o tym poczytać?
Pozdrawiam cieplutko :]

poniedziałek, listopada 25, 2013 2 komentarze
Och...długo mnie nie było :/ W tym tygodniu pewnie będzie podobne. W następny weekend mam już pierwszy "egzamin", a materiał do prostych nie należy. 
Postanowiłam ciutkę zmienić punktację recenzji, na całe 10 punktów. 

Dziś na "patelnię" ;) idzie fajny żel / peeling z Avonu. Kupiłam go ponad rok temu i używałam z przerwami, ale muszę powiedzieć, że i tak jest wydajny (zostało mi jeszcze na jakieś 2 użycia).
Mowa tutaj o peelingu ClearSkin, blackhead clearing. 


Jest to oczyszczający żel do mycia twarzy przeciw wągrom z 2% kwasem salicylowym, jednak dla mnie jest to peeling, czyli akurat coś w sam raz dla mnie. Czy się sprawdził? Czytajcie dalej.

Skład
Aqua, sodium C14-16 olefin sulfonate, glycerin, cocamidopropyl betaine, polyethylene, salycylic acid, sodium methyl cocoyl taurate, acrylates copolymer, aluminium starch octenylsuccinate, sodium lauroamphoacetate, sodium chloride, parfum, citric acid, c20-40 alcohols, cocamidopropyl pg-dimonium chloride phosphate, disodium edta, sodium hydroxide, isododecane, lysine carboxymethyl cysteinate, polystyrene/hydrogenated polyisopentene copolymer, aloe barbadensis gel, sodium c8-16 isoalkylsiccinyl lactoglobulin sulfonate, chamomilla recutita extract, ci 42090, ci 60725

Opakowanie
Plastikowe, białe i giętkie opakowanie w kształcie tuby z zamykanie typu "klik". Prezentuje się nawet ciekawie - nie jest krzykliwe, ale i też nie jest całkowicie pozbawione grafiki. 
Zamykanie jak do tej pory się nie zepsuło - wielki plus.

Zapach 
Ciężko dokładnie stwierdzić czym pachnie, jednak na pewno czuć tu chemię. Jest to jednak znośny zapach, który nie przeszkadza podczas aplikacji.

Wydajność & Konsystencja


Tubka zawiera w sobie 125 ml produktu. I starcza na długo, nawet czy częstym stosowaniu. Na początku stosowałam go rzadko, ale od ponad 4 miesięcy używam go 2 razy w tygodniu (zamiennie z innym łagodniejszym). 
Producent pisze, że stosować należy 1 raz dziennie, czyli codziennie? Nie wnikam głębiej ;)

Konsystencja żelowo-peelingowa. Przyjemna i łatwo się ją rozprowadza. Posiada w sobie dużo niebieskich drobinek peelingujących, a sam żel na lekko błękitnawy kolorek. 

Cena & Dostępność
Koszt to około 14zł jeśli się nie mylę, ale dokładnie nie pamiętam. Cena jest jednak przyzwoita. 

Dostępny wyłącznie w katalogach Avonu i na stronie internetowej Avonu. 

Działanie & Moja opinia
Oczywiście najciekawsza część recenzji. Dawniej do nakładania żelu (i innych temu podobnych produktów) używałam palców, teraz szczoteczki FYB. Jednak metoda jest ta sama - okrężnymi ruchami nakładam na nos, policzki, brodę i czoło. Skupiając się zwłaszcza na nosie i brodzie. 
Produkt co prawda nie zlikwidował mi całkowicie wągrów, ale jest ich ciut mniej w okolicach nosa. Moja cera jest jednak problematyczna, jednak staram się z tym walczyć. 
Po zmyciu (aha, ja trzymam ten peeling od 2 minut do nawet 20 minut na twarzy) skóra jest odświeżona, a wszelkie zanieczyszczenia (np. po makijażu) usunięte. 
Jeśli chodzi o nos to często przez kilka późniejszych minut świeci się mocnawo i wydziela tłuste sebum (ścieram chusteczką), które jednak znika po kolejnych kilku minutach i nosek przez jakiś czas jest matowy.
Jest to fajny żel i myślę, że kupię go ponownie, no chyba, że znajdę coś jeszcze lepszego.

Ocena punktowa
8/10



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I mała informacja na koniec. Jeśli chcecie wygrać sztuczne rzęski (jak ja - bo jeszcze żadnych nie posiadam) ;) to próbujcie :)
[KLIK]

niedziela, listopada 17, 2013 4 komentarze
Witajcie :)
Przed chwilą dowiedziałam się, że udało mi się wygrać w rozdaniu u Magdy na jej blogu My life & passion. Jestem mega szczęśliwa :D
A jeśli chcecie wiedzieć co udało mi się wygrać to zapraszam do kliknięcia [LINK]
To dla mnie takie duże słoneczko w ciągu ostatnich kilku tygodni, gdzie widziałam tylko szarości i "chmurność" :/ I nie chodzi mi tu wcale o pogodę - to taka przenośnia ;) Wciąż nie jest za wesoło, ale jest już troszkę lepiej :)



Paletkę czterech kolorków MUA kupiłam w sierpniu za 9,99 w Pepco. 


Opakowanie jest wygodne, kwadratowe, łatwo się otwiera i zamyka. Jest tez dosyć mocne - upadło mi na dywan 2 razy i ani cieniom ani paletce się nic nie stało ;)



Kolorki są jak widać cztery - dwa ciepłe i dwa chłodne. I wszystkie są metaliczne - nadają się na każdą imprezę, ale szczerze mówiąc i do dzienniaka też się nadadzą, jeśli ktoś lubi wychodzić ze schematów ;)

Kolorki nie mają nazw, ale na moje oko numer 1 to złocisty beż, numer 2 to miedziany brąz, numer 3 to srebrzysty seledyn (zdjęcia nie oddały jego zieleńkości), numer 4 to piękny granat.

Cienie są trwałe, na bazie wytrzymują cały dzień, bez poprawek. Czasem się osypują, ale to też zależy od tego na jaki pędzelek je nałożymy i jak je nałożymy - najlepiej delikatnie wklepywać w powiekę. 

Swatche (w odwrotnej kolejności)

Polubiłam tę paletkę - w Pepco widziałam jeszcze kilka innych zestawów kolorystycznych. 

Ma ktoś z was taką lub podobną? Co o niej sądzicie?

Pozdrawiam serdecznie,
Całuski Kamila Lyll

poniedziałek, listopada 11, 2013 4 komentarze
Witam ponownie :)
Ładną pogodę mieliśmy w tym miesiącu, prawda? Ja tam mogłabym cała zimę taką pogodę mieć ;)

Dziś przychodzę do was z moimi październikowymi kudełkami :> Od tego wpisu będę wrzucała zdjęcia użytych produktów, tak jak w denku. W tym miesiącu denka nie pokaże, ponieważ jest zbyt ubogie ;) mam za dużo pootwieranych kosmetyków do włosów, które stosuję zamiennie i jakoś żaden obecnie nie chce się skończyć ;)


Co zrobiłam w październiku dla moich włosów?
  • olejowałam 2 razy w tygodniu - nie najgorzej, ale miało być 3 razy w tygodniu :/ , znowu byłam chora (i to mocniej i dłużej) i trochę poprzestawiały mi się plany co do olejowania (ponieważ olejuję na noc, w dzień zdarza mi się bardzo rzadko);
  • nakładałam na włosy maski 2 razy w tygodniu - trzymałam je od 30 minut do 1 godziny;
  • spryskiwałam włosy swoim domowej roboty spray'em: woda + gliceryna + sok aloesowy - robiłam to dosyć często, czasem nawet 2 razy dziennie (kilka razy przed olejowaniem, jeśli nie zapomniałam);
  • wcierałam kozieradkę - niestety nie codziennie, jak sobie planowałam, więc efektów dużych nie mam, ale od listopada mam nadzieję, że uda się codziennie :)
  • wybrałam Capivit A+E do końca - czy coś mi to dało? Nie zauważyłam poprawy stanu paznokci czy skóry (a nawet ostatnio mam brzydki wysyp niespodzianek na brodzie), jednak na efekty może trzeba troszkę poczekać;
  • zaczęłam prowadzić dziennik z pielęgnacji włosów :) - nie jest to może coś co konkretnie włosom daje, ale systematyczne pisanie tego co im aplikuję to ciekawy sposób - przy okazji naprawdę wiem, co w danym miesiącu używałam i jak często, a trwa to tylko kilka minut ;)
  • 2 razy zrobiłam peeling cukrowy skórze głowy :)
  • zaczęłam myć włosy co drugi dzień - wcierana kozieradka i suche szampony rzeczywiście przedłużają świeżość włosów, a dodatkowo są już na tyle długie, że mogę je spokojnie związać czy spiąć w koczek i nie muszę ich codziennie katować detergentami - nie oznacza to, że mniej się przetłuszczają, raczej im do tego daleko, ale idzie zima, więc trzeba trochę przystopować;
  • skróciłam je jakieś 1,5-2cm - sama za pomocą nożyczek ;)
  • wiążę/spinam/splatam/nakładam opaskę na włosy do spania;
  • czesałam włosy TT oraz szczotką Elite z naturalnym włosiem - do kucyków używam szczotki z Biedronki, bo TT nie potrafię, a Elite nadaje się tylko do rozczesywania (może dla bardzo cienkich i rzadkich włosów i do kucyków by się nadała - dla moich nie) - do robienia przedziałków mam plastikowy grzebień no name z szerokim rozstawem 
  • Nie piłam siemienia :/  - no cóż...postanawiam poprawę ;)
A teraz zdjątka włosów
 Niewyraźne zdjęcie w słabym oświetleniu, więc są tutaj i bardzo matowe i trochę potargane ;) Początek października

 
Zdjęcia z 20 października. Z fleszem. Znów robione samemu. Tego dnia były zbyt przyklapnięte, a zdjęcia robione z fleszem, bo robione wieczorem ;)

Brat udał się przebłagać ;) i od teraz będzie mi robił fotki od tyłu - samemu jakoś ciężko zrobić. Długość już do łopatek! Yay! :D Od kwietnia na całej długości poszło około 6cm, ale przynajmniej końcówki są coraz zdrowsze. 
Wciąż mam mnóstwo odstających kosmyków i wciąż mam rozdwojone włosy, ale pracuję nad tym :) Mam zamiar niebawem poświęcić więcej czasu i włos po włosie sprawdzać który potrzebuje cięcia. 
Moje włosy nie mają aż takiego blasku ! ponieważ zdjęcie robione z fleszem. Ciężko mi znaleźć w domu miejsce, gdzie można by zrobić konkretne zdjęcie bez użycia flesza - choć fakt - aparat też nie jest mocny, bo to tylko 5mpix.
Odrost ma w tej chwili prawie 4cm, więc od września urosły mi jakieś 1,5cm.

A tutaj macie porównanie pomiędzy październikiem a kwietniem/majem (tego roku, oczywiście) - różnica spora, ponieważ włosy mam lepiej nawilżone, są bardziej "lejące się", nie odwijają się już tak drastycznie - na ogół już tylko tak jak na 2 zdjęciu powyżej. I udało mi się je już wyrównać - najkrótsze włosy w tym momencie to te z grzywki.  


A teraz obiecane zdjęcia kosmetyków, których użyłam do "pielęgnacji" ;) swoich kudełków w październiku.

Szampony
1. DeBa, szampon przeciwłupieżowy - duża buteleczka, nawet wydajny, choć przy pierwszym myciu dosyć słabo się pieni. Kupiony w Biedronce za 5,99zł. Ładny zapach. W sumie nawet szkoda, że nie ma go w Biedronce lub w jakimś innym (łatwo dostępnym) sklepie/drogerii. Choć przeglądając sieć zauważyłam go w cenie 16zł (w jakimś sklepie internetowym)...
2. DeBa, szampon odżywczy do włosów zniszczonych i farbowanych - jak wyżej. Również ładny zapach, niska cena w Biedronce. Zastanawiam się czy jeszcze go u mnie w mieście mają, bo chyba sobie jeszcze bym dokupiła.
3. Timotei, Wymarzona Objętość - super objętości po nim nie ma, ale i włosy nie są przyklapnięte tylko ładnie uniesione u nasady :) Plus przepiękny zapach :D Dobrze oczyszcza i nie plącze włosów.
Kiedy w Carrefour była promocja zaopatrzyłam się w 4 różne buteleczki i razem dałam niecałe 20zł. Normalna cena większej buteleczki to ok. 10zł, mniejszej 7-8zł. Zakup więc udany.
4. Szampon Babydream - niemal każda włosomaniaczka zna, więc nie będę się na jego temat wypowiadać ;)
5. Alterra, szampon z morelą i pszenicą - ładny zapach, choć dla niektórych pachnie jak przeterminowany sok ;)
Zauważyłam, że moim włosom służy morela, olejek migdałowy i pszenica w kosmetykach do włosów - i pewnie za jakiś czas zaopatrzę się właśnie w olejek z pestek moreli i olejku migdałowego :)

Odżywki, balsamy
 6. Isana, odżywka intensywnie pielęgnująca - obecnie przeciętniak. Na początku sprawowała się lepiej dla moich włosów. Jej czerwona siostra zdecydowanie lepsza dla moich włosów.
7. Garnier, Fructis, Goodbye Damage - przepiękny zapach długo utrzymujący się na włosach, natomiast co do jego działania to mam mieszane uczucia. W jeden dzień po jej użyciu włosy gładkie i ujarzmione, a innego pusz nie do poskromienia :/ Raczej już nie kupię, ale z samych odżywek Garniera nie rezygnuję.
8. Garnier, Ultra Doux, adwokat i masło karite - kolejny znany niemal każdej włosomaniaczce kosmetyk. Jeśli chodzi o moje włosy to na pewno za nim nie szaleją i nie jest to mój włosowy hit kosmetyczny.
9. Garnier, Ultra Doux, Sekrety Prowansji, morela i olejek migdałowy - mój zdecydowany HIT! Pięknie pachnie, a moje włosy po jej użyciu są mięciutkie, lejące się, nawilżone, dobrze się układają i mają lepszy połysk :D
10. Green Pharmacy, balsam do włosów zniszczonych, łamliwych i rozdwajających się - kolejny hicior :) zapach przeciętny, ale działanie świetne - włosy są miękkie, lejące się, są bardziej nawilżone, super się rozczesują, dostają lepszego połysku.

Maski
 11. L'biotica, Biovax, keratyna & jedwab - chyba zdecyduję się na jego którąś z jego sióstr, bo jest to naprawdę fajna maseczka. Jest wydajna, no chyba że ktoś ma bardzo długie włosy. Przyjemnie pachnie. Z dostępnością nie jest aż tak ciężko, bo są w niemal każdej aptece. Nawilża, sprawia że włosy są gładsze i bardziej miękkie w dotyku.
Na początku nie zauważałam żadnych! efektów, co mnie nieco denerwowało, ale teraz włosy są już w o wiele lepszym stanie. Może gdybym stosowała ją częściej (tylko ją, a nie zamiennie) to efekt byłby widoczny szybciej.
12. Garnier, Fructis, Goodbye Damage - zapach fantastyczny (jak i w odżywce), ale działanie podobne jak przy odżywce - raz super, a innym razem już nie. Na pewno nie "skleja" rozdwojonych włosów, bo w końcu nic tego nie potrafi zrobić. Mam mieszane uczucia co do tej serii, choć to pewnie też moje włosy są po prostu "zmienne w nastroju" ;)
13. Kallos, Latte - dobra maska zarówno solo jak i do robienia "domowych" maseczek lub do miksowania masek. Zakupiłam już jej dużą wersję, ponieważ opłacało się - u siebie w Zduńskiej za małe opakowanie zapłaciłam 10zł, a w Hebe w Łodzi za duże dałam 12zł - przy czym duże opakowanie mieści w sobie chyba ze 4 małe opakowania.

Zabezpieczanie końcówek
 14. Marion, kuracja arganowa - wiem, że ma alkohol w składzie, ale nie używam tego serum codziennie, tylko 1raz na tydzień. Starczy mi na długo. I ma przyjemny zapach.
15. Joanna, jedwabisty eliksir - wystarcza odrobina by pokryć całe końcówki. Jeśli użyje się za dużo można przesadzić zwłaszcza przy wysokoporowatych włosach. Jest super wydajny.
16. L'biotica, Biovax, serum A+E - niemal każdy zna. W promocji można kupić za grosze, a jest dosyć wydajne i przyjemne w użytkowaniu :)
17. Biosilk, jedwab do włosów - pierwsze i ostatnie opakowanie. Na szczęście już wykończone.

Odżywki w spray'u
 18. Schwarzkopf, GlissKur, ekspresowa odżywka regeneracyjna - ciekawy produkt. Odżywka jest wydajna, ale lepiej opłaca się ją kupić w promocji (zwłaszcza, jeśli ktoś jest "pracującym" studentem) ;) Na pewno kupię następną buteleczką, kiedy ta mi się skończy. Być może inną wersję.
19. Loton, ProVit, jedwab w płynie - nie najgorszy produkt, ale pewnie rozejrzę się za czymś innym.

"Oleje"
20. Serum olejowe - są tu bodajże: oliwa z oliwek, oliwka Babydream, olejek rycynowy, kaptka soku z aloesu i kilka łyżek odżywek (ale już nie pamiętam których).
21. "Olejowanie" - tu był olejek rycynowy + oliwa z oliwek + olejek Alterry + kilka kropel gliceryny + oliwka Babydream - ale ostatnio przelałam do buteleczki końcówkę jakiejś odżywki i tak powstało drugie serum ;) Nie trzymam ich oczywiście zbyt długo, bo nie ma tam odpowiednich konserwantów.
22. Bielenda, drogocenny olejek arganowy - stosuję zarówno na twarz, ciało i włosy. Na ciele i twarzy zostawia "film", ale nie jest zbyt tłusty. Na włosach sprawuje się całkiem nieźle.

Suche szampony
23. Isana, suchy szampon - przeciętniak, ale przedłuża świeżość włosów i również je odświeża.
24. Batiste, dry shampoo, tropical - użyty na razie tylko 2 razy, dla testów ;) Wiem już jednak, że na pewno to nie będzie mój jedyny egzemplarz, bo i zapach! i działanie ma świetne :)

Lakiery i pianki
Nie jestem w stanie całkowicie z nich zrezygnować, ale i nie używam codziennie. Zakupiony komplet starcza mi gdzieś na 1rok.
25. Wella, Wellaflex, 2-dniowa objętość, 3-(pianka), 2-(lakier) - nie dają spektakularnych efektów, ale przedłużają świeżość i włosy nie są ani zbyt splątane ani zbyt sztywne. Zostało mi odrobinę.
26. Nivea, diamond gloss, 4- - szkoda, że nie było 2- lub 3-, ale i 4- może być, choć lakier ciut za mocny. Za zestaw dałam 13-14zł. Użyte testowo chyba 2 razy.

Próbki
27. Nivea, diamond volume, szampon i odżywka, próbki - dostałam jako gratis w Hebe. Na moje włosy wystarczyło na 2 razy. Spektakularnych efektów nie zauważyłam.
28. Nizoral, leczniczy szampon przeciwłupieżowy - kupiłam bo znów pojawił mi się lekki łupież z tyłu głowy. Jedna szaszetka starcza mi na 3-4 mycia - najpierw myję innym szamponem (delikatnym Babydream), a później tył głowy właśnie tym. I łupież zaczyna znikać.

Inne
29. Wcierka z kozieradki - nie zwracajcie uwagi na opakowanie ;) Emolium już dawno tam nie ma, ale buteleczka idealnie nadaje się do aplikowania wcierki ;)
30. Spray z wody, gliceryny i soku aloesowego
31. Sok aloesowy - wielka szklana butla jest trochę nieporęczna więc przelewam trochę soku do buteleczki i od razu poręczniej :)



~Listopadowe postanowienia~
  • Może tym razem uda się pić siemię.
  • Częściej wcierać kozieradkę, najlepiej codziennie.
  • Olejować, olejować i jeszcze raz olejować.
  • Znaleźć nową, ciekawą fryzurkę na co dzień.
  • Przyciąć wszystkie rozdwojone końcówki - iście syzyfowa praca ;)

Dobrnęliście do końca? xD Chcielibyście poczytać o którymś z kosmetyków powyżej coś więcej? Bo np. szampony Timotei pojawią się na pewno - zapewne zbiorczo. 

Pozdrawiam serdecznie :)



sobota, listopada 02, 2013 3 komentarze
Newer Posts
Older Posts

About me

IMG-7958
Witaj na moim blogu, moim małym kawałku świata.
Mam 32 lata i pasjonuje mnie stylizacja paznokci, poznawanie kosmetyków do makijażu oraz pielęgnacji, w tym pielęgnacja azjatycka.
Zapraszam Cię do przeglądania zawartości bloga i zadawania pytań. :)


Social Media

Czego obecnie słucham?

Obserwatorzy

Archiwum

  • ►  2022 (9)
    • ►  grudnia (1)
    • ►  listopada (8)
  • ►  2021 (7)
    • ►  lipca (1)
    • ►  maja (1)
    • ►  kwietnia (1)
    • ►  marca (1)
    • ►  lutego (2)
    • ►  stycznia (1)
  • ►  2020 (6)
    • ►  września (1)
    • ►  sierpnia (1)
    • ►  kwietnia (2)
    • ►  lutego (1)
    • ►  stycznia (1)
  • ►  2019 (10)
    • ►  maja (3)
    • ►  kwietnia (2)
    • ►  marca (2)
    • ►  lutego (2)
    • ►  stycznia (1)
  • ►  2018 (49)
    • ►  grudnia (3)
    • ►  listopada (1)
    • ►  października (4)
    • ►  września (4)
    • ►  sierpnia (5)
    • ►  lipca (4)
    • ►  czerwca (4)
    • ►  maja (4)
    • ►  kwietnia (8)
    • ►  marca (4)
    • ►  lutego (3)
    • ►  stycznia (5)
  • ►  2017 (171)
    • ►  grudnia (6)
    • ►  listopada (5)
    • ►  października (7)
    • ►  września (10)
    • ►  sierpnia (16)
    • ►  lipca (13)
    • ►  czerwca (15)
    • ►  maja (11)
    • ►  kwietnia (12)
    • ►  marca (23)
    • ►  lutego (23)
    • ►  stycznia (30)
  • ►  2016 (248)
    • ►  grudnia (12)
    • ►  listopada (25)
    • ►  października (29)
    • ►  września (20)
    • ►  sierpnia (19)
    • ►  lipca (18)
    • ►  czerwca (18)
    • ►  maja (15)
    • ►  kwietnia (17)
    • ►  marca (23)
    • ►  lutego (23)
    • ►  stycznia (29)
  • ►  2015 (255)
    • ►  grudnia (28)
    • ►  listopada (23)
    • ►  października (14)
    • ►  września (18)
    • ►  sierpnia (14)
    • ►  lipca (25)
    • ►  czerwca (21)
    • ►  maja (20)
    • ►  kwietnia (29)
    • ►  marca (25)
    • ►  lutego (24)
    • ►  stycznia (14)
  • ►  2014 (110)
    • ►  grudnia (16)
    • ►  listopada (19)
    • ►  października (13)
    • ►  września (10)
    • ►  sierpnia (13)
    • ►  lipca (9)
    • ►  czerwca (8)
    • ►  maja (5)
    • ►  kwietnia (4)
    • ►  marca (3)
    • ►  lutego (2)
    • ►  stycznia (8)
  • ▼  2013 (56)
    • ►  grudnia (8)
    • ▼  listopada (7)
      • Kilka patrzałkowych makijaży vol2
      • Astor, Volumetrix
      • Rozdanie na Gwiazdkę u Hexxany
      • DIY: "...i puder spadł...i roztrzaskał się..."
      • Żel do mycia twarzy który przypomina peeling + inf...
      • Chwalę się + paletka cieni MUA (eXtreme Metallics)
      • Aktualizacja włosów: październik 2013
    • ►  października (13)
    • ►  września (8)
    • ►  sierpnia (12)
    • ►  lipca (8)

Popularne Posty

  • Wootteo nail art | BTS theme manicure
    Kolejne zdobienie paznokcie w klimacie BTS, tym razem mały astronauta i Wootteo, uroczy jegomość stworzony przez najstarszego członka zespoł...
  • 3 kosmetyki kolorowe od Ingrid Cosmetics: paletka cieni, rozświetlacz i błyszczyk.
    Witam ponownie. Dziś wpadam z krótkimi recenzjami 3 kosmetyków kolorowych marki Ingrid Cosmetics. Na zdjęciu widzicie także pędzel o którym...
  • Manicure: delikatnie, ale z błyskiem
    Dziś prezentuję najnowsze bardzo delikatne paznokcie.
  • KOBO, Just Amazing, czyli słówek kilka o paletce która...nie jest już dostępna
    Wierzcie mi nie wiem po co dziś pisze o produktach które nie są już dostępne nawet na allegro. Czyli takie pisanie w przestrzeń, w końcu Int...
  • Zabawy z żelami na neonowym tle | Elisium | Bluesky
    Drugie podejście do Widow Gel, czyli zabawa z żelami. Miałam tutaj fajną długość, w tej chwili tak je skróciłam że ech trzeba poczekać aż o...

Translate

Created with by ThemeXpose