Słucham muzyki, gdy...
Witajcie. ;) Dziś wyjątkowo nie o kosmetykach. Temat naszedł mnie tak po prostu i musiałam coś napisać. ;)
A mianowicie o muzyce, nie o konkretnym gatunku, tylko o muzyce samej w sobie. :)
Zdjęcia wyjątkowo nie moje, a z darmowego stocka. ;)
Muzyka towarzyszy nam od zarania dziejów. Służy do różnych celów. I jest wszędzie. Słuchamy jej, gdy chcemy się odprężyć, gdy chcemy się zabawić, gdy mamy ochotę potańczyć lub pośpiewać (nawet jeśli kompletnie nie mamy do tego głosu ;)).
A kiedy ja słucham muzyki?
Prawie cały dzień. ;)
Rano, przed pracą, gdy się maluję, gdy jem śniadanie.
W pracy, razem z dziećmi.
W samochodzie.
Po pracy, przed obiadem.
Podczas pracy na komputerze.
Gdy maluję paznokcie.
Muzyka towarzyszy mi praktycznie przy każdej czynności. Nie potrafię bez nie żyć. Jest jak...narkotyk. Ale taki pozytywny. Tym bardziej że nie słucham muzyki w której są wulgaryzmy (a jeśli już to niezwykle rzadko i raczej nie takie ciężkie).
Czasami żałuję, że nie posiadam większych zdolności muzycznych. Ani dobrego głosu. Ani zdolności do grania na instrumentach (wybijanie prostych rytmów dzieciom się nie liczy :p).
Ale w końcu mam swoje malowanie. Nie można mieć wszystkiego.
W sumie...mój młodszy brat gra na gitarze (elektrycznej zwykle), więc dosyć często słyszę taką totalnie czystą muzykę, bez żadnych dodatkowych instrumentów.
A jak to jest z wami? Jak często słuchacie muzyki? A może potraficie na czymś grać? :)
15 komentarze