Zapach pitaji...

Cześć! Wiecie co to pitaja? Nie? No to wyjaśniam, że to inna nazwa smoczego owocu. ;) A dziś recenzja wosku o takiej właśnie nazwie. :)
Jedliście pitaję? Ja niestety nie, choć w sumie by spróbowała. ;)


Ten jak i jeszcze dwa inne woski Yankee Candle otrzymałam w ramach małego testu od Drogerii Cytrynowa. W TYM poście pokazywałam wam całą paczuszkę, zaś TUTAJ opisywałam wosk Pink Hibiscus a TUTAJ Strawberry Buttercream.


Woski Yankee Candle są w kształcie tart, czyli tych "amerykańskich" ciast. Średnica wosku: 5,8 cm. Wysokość: 1,6 cm. Waga: 22 g. Wydajność jednej porcji zapachowej to około 8 godzin palenia.
Wosk Pink Dragon Friut ma uroczy różowy kolor, aż chciałoby się go zjeść niczym landrynka. ;)


Na stronie sklepu znajdziemy taki opis tegoż wosku:
Słodki, dojrzały i egzotyczny owoc pitaya przeniesie Cię na rajską wyspę - do Ciebie należy decyzja, czy będzie to wyspa bezludna, czy taka - na której spędzisz wakacje z przyjaciółmi... Owoców starczy dla każdego! 
Słodki smoczy owoc. Cytrusowa nuta.
Brzmi świetnie, prawda? :) Miło by było wyjechać daleko, nad egzotyczne morze, gdzie moglibyśmy jeść soczyste słodkie owoce, popijać drinki z palemkami i nie martwić się o nic więcej jak o przyjemności, które nas tam czekają....
A wakacje coraz bliżej. ;)


Dopóki nie znalazłam na stronie sklepu wzmianki o cytrynowej nucie zastanawiałam się co takiego znajomego czuję w zapachu palonego wosku. Pitaję na oczy widziałam wyłącznie w Internecie, więc skąd ten znajomy zapach. taki delikatny, a jednak wyczuwalny...


Wosk nie pachnie typowo soczyście owocowo, przynajmniej dla mnie. Soczyste owoce kojarzą mi się z pomarańczami, mango, arbuzem, ten zapach do nich nie należy. 
A mimo to bardzo mi się podoba. Choć jeśli zbyt długo go palę potrafi przyprawić o ból głowy z uwagi na swój mocno intensywny zapach. 
Nie jest też tak słodki jak Pink Hibiscus, ma intensywniejszy zapach. Żałuję że nie mam dostępu d pitaji aby porównać zapachy... ;)


Paliliście ten wosk? A może nie kręcą was woski, kominki i domowa aromaterapia? ;)


Komentarze

  1. Dla mnie to był najgorszy wosk który do tej pory miałam. Nie czułam żadnych owoców a rozlanego browara...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! W szoku jestem! Ja wielkim smakoszem piwa nie jestem ;) ale czasem popijam jednak to porównanie mnie zaskoczyło....ale każdy z nas inaczej może odczuwać różne zapachy. Aż jeszcze raz poszłam po wosk i go powąchałam. Ale piwa nie czuję ;)
      To jak z tym Strawberry Buttercream dla niektórych jest tak mdły że dostają nudności, u siebie tego nie zaobserwowałam.

      Usuń
  2. To ja Ci powiem jeszcze lepszą akcję. Miałam Pink Hibiskusa i zgadzam się jak najbardziej, że to bardzo intensywny wosk :D a dragonfruita nie byłam w stanie niemalże wyczuć... Ja nie wiem, czy ja miałam jakąś trefną wersję czy o co chodzi ale powaga, no nic a nic.
    W ogóle ktoś mi pisał, nie wiem czy nie Kaś właśnie że jest duża możliwość że ten wosk miał jakieś dwie serie, bo zbyt wiele osób go czuje inaczej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Jak będziesz gdzieś gdzie mają woski to pewnie ^ ^
      Gdy byłam w manufakturze Łódzkiej to stałam przy stosiku ponad pól godziny aż w końcu wybrałam 2 woski ;) Wąchałam i wąchałam ;)

      Usuń
  4. Mi się najmniej podobał z wosków jakie miałam.
    Ale ciekawe ze istnieje tai owoc

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam zbyt mało wosków aby porównywać ;) ale ten mi się całkiem podoba. Jak byłam na stosiku YC to były zapachy które totalnie mi nie podeszły ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

instagram @iliz_beauty

Copyright © iliz