Kosmetyczne pustaki (kwiecień - lipiec 2016)

Dzisiejsze denko choć aż z czterech miesięcy to nie jest jakieś duże, bo niektóre kosmetyki zostały wyrzucone przez pomyłkę. :p Część też używam zamiennie więc nie schodzą tak szybko jakbym używała tylko jednego. Powoli też zużywam wszystkie próbki. ;) Choć część pokazanych na zdjęciach została zużyta wcześniej to jakoś zabrakło ich w poprzednim denku. ;)


 Najszybciej zużywam kosmetyki do włosów i zauważyłam, że ich zawsze jest najwięcej. ;)

ZIELONY - kupię ponownie
ŻÓŁTY - nie wiem czy kupię ponownie
CZERWONY - nie kupię ponownie
NIEBIESKI - kosmetyki z edycji limitowanych, wycofane ze sprzedaży etc.


Alterra, szampon dodający objętości - uwielbiam szampony Alterry i mam zawsze kilka w zapasie po promocjach na nie. Ich cena i działanie zdecydowanie do siebie przekonują. I te cudne zapachy. <3

Isana Hair, odżywka do włosów farbowanych - te odżywki działały na moje włosy lepiej gdy były wysoko-porowate i mocno zniszczone, teraz używam ich wyłącznie podczas zmywania olei z włosów, bo są tanie i idealnie się do tego nadają. Choć w sumie teraz korzystam z wersji w dużej butli, która wychodzi nawet taniej i też działa.

Batiste, Oriental, suchy szampon - uwielbiam te suche szampony bo nie zawsze mam czas i ochotę na codzienne mycie. Jeśli chodzi o zapachy to przetestowałam ich kilka i w sumie nie mam chyba już ulubieńca bo wszystkie mi się podobają. ;) Teraz można je kupić na promocji w Naturze (klik - link).


MaroccanOil, kuracja dla włosów delikatnych i farbowanych na blond, miniaturka - choć cena jest obecnie dla mnie zaporowa to w przyszłości chyba skuszę się na wersję pełnowymiarową (tę lub podobną) bo działa na włosy genialnie a w dodatku jest bardzo wydajny. Miniaturka używana raz w tygodniu starczyła mi na kilka miesięcy użytkowania więc to naprawdę coś.

Yves Rocher, płukanka do włosów z octu malin - genialnie pachnie i działa świetnie. Mam już drugie opakowanie choć chwilowo jeszcze nie otwarte, ale to zdecydowanie jeden z moich włosowych ulubieńców.

Yves Rocher, olejek do włosów ze słodkimi migdałami - choć dobrze działa i ładnie pachnie to nie wiem czy zdecyduje się na jego kupno ponownie. Aż tak bardzo nie byłam zachwycona efektami, choć wiem, że niektórzy bardzo sobie go chwalą.


Marion, zabieg laminowania włosów - tania i łatwo dostępna kuracja do włosów. Nie trzeba paprać się w robienie domowej kuracji z żelatyny, która nigdy mi nie wychodzi. :p Wiadomo, jest tak trochę chemii, ale działa i od czasu do czasu lubię sobie ją nałożyć. Choć ostatnio odkryłam, że żel z siemienia lnianego (niestety tu trzeba się pobawić) działa na moje włosy jeszcze lepiej.

Isana, ekspresowa kuracja do włosów z jedwabiem - bardzo fajne są te małe odżywki i nie jest to moja pierwsza ani ostatnia miniaturka. Świetne na wyjazd.


Sophin, zmywacz do paznokci Aloe Vera - pisałam o nim więcej TUTAJ. Gdyby nie zapach, który nie przekonuje mojego nosa byłby naprawdę dobrym zmywaczem. :)

Isana, zmywacz do paznokci - tego zna chyba każdy. Tani, łatwo dostępny i dobrze zmywający lakiery, w dodatku bez acetonu.


Inglot, Makeup Remover - pisałam o nim w ulubieńcach, ale osobny post chyba też się o nim pojawi. Ciekawy produkt do wodoodpornych kosmetyków kolorowych, minusem jest jego jego tłustość.

Garnier, płyn micelarny do skóry normalnej i mieszanej - jako, że nie zrobił na mnie efektu WOW już go więcej nie kupię, choć nie był zły. Uwielbiam za to jego wersje z olejkiem. :)


Kolastyna, Refresh, żel do mycia twarzy - całkiem fajny produkt, choć czegoś mi w nim brakowało, ale sama nie wiem czego.

La Roche Posay, woda termalna - była moim ulubieńcem, ale z powodu różnicy cenowej a tego samego działania wolę teraz wodę Uriage. :p Pisałam o niej TUTAJ.


Essence, transparentny puder do twarzy - dawno wycofany ze sklepowych półek ze mną był całkiem długo. W sumie bardzo go lubiłam choć teraz mam takie, które są jeszcze lepsze w działaniu. ;)


Alterra, dezodorant z szałwią - to co w nim lubię to brak aluminium w składzie i piękny zapach. Minusem jest szklana butelka, o którą zawsze się boję, że wyleci mi z ręki. Cena całkiem przystępna a i wydajność niczego sobie. Działa również dobrze, szkoda że stacjonarnie jest tak mało tego typu produktów (bez aluminium w składzie) w podobnej cenie.

Adidas, climacool, antyperspirant w kulce - choć składem nie zachwyca to jest dla mnie obecnie idealny i to któreś już z kolei opakowanie jakie zużyłam i jeszcze zużyję.


Trochę różnych próbek, w tym dawno już zużyte azjatyckie, które zdecydowanie są warte wypróbowania.


I na koniec kilka próbek o które był jakiś czas temu w sieci niezły spór. Otrzymałam, wypróbowałam. Co mogę powiedzieć?


Żele pod prysznic od FitoKosmetik przepięknie pachną, zwłaszcza ten jagodowy i rokitnikowy. Po prostu mniam.


Szampon z odżywką od Nature Progress nie zachwyciły moich włosów - na moje akurat wystarczyły na jedno użycie, bo choć dosyć długie to niezbyt gęste. :p Zapach był całkiem niezły, ale włosy nie były lepsze niż po każdym innym szamponie czy odżywce.


W przypadku szamponów do włosów od FitoKosmetik każda próbka wystarczyła mi na dwa mycia i muszę powiedzieć, że na pewno w przyszłości zaopatrzę się w opakowania pełnowymiarowe, bo nie dosyć, że szampony przepięknie pachną to włosy przez kilka następnych godzin również. Dodatkowo są mega gładkie, sypkie i dobrze się układają.

Wersja z gorczycą pachnie obłędnie. Nie umiem dokładnie tego określić, ale jak mieszanka słodkich egzotycznych owoców.


Wersja z żółtkami jajek totalnie nie pachnie jak jajka tylko jakiś smaczny owoc.


Wersja łopianowa tez nie pachnie jak typowy szampon z dodatkiem łopianu. To totalnie inny zapach, dla mnie zachwycający.

Gdy będą kończyć mi się szamponowe zapasy to zdecydowanie skusze się na szampony FitoKosmetik bo cenowo również wypadają korzystanie. :)


Co znacie z mojej zużytej gromadki? :)


Komentarze

  1. Znam antyperspirant z adidasa tyle że w spreju i u mnie też sprawdził się świetnie :)
    Batiste miałam w innej wersji, ale chyba jednak nie przekonam się do tego typu produktów.. Zmywacz isany właśnie kończę :)
    Zostaję na dłużej z przyjemnością :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie jeszcze nie natrafiłam na taki w spreju który by był dla mnie naprawdę dobry :p Witam cię więc serdecznie ^ ^

      Usuń
  2. Miałam kiedyś tą płukankę z YR i byłam zachwycona :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Co do batiste, to zdecydowanie odradzam Ci ten xxl. W moich włosach bardzo cenię to, że mogę je miziać, bo są takie miękkie, a ten xxl ma chyba strasznie dużo lakieru, bo włosy są po nim strasznie sztywne (nawet mojej mamie, która codziennie używa lakieru się nie spodobał).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie go jeszcze nie miałam, ale dostałam go ostatnio w wersji mini do zakupów więc zobaczymy :p

      Usuń
  4. Znam tylko zmywacz.

    Miałam 2 te dezodoranty bez aluminium ale niestety nie sprawdziły się u mnie. Ten z fioletową (chyba) nakrętką uczulił mnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety czasem sama natura też nas uczula :p

      Usuń
  5. Uwielbiam zielony zmywacz Isany :) Obecnie stosuję też zieloną wersję płynu Garniera. Używam głównie do demakijażu oczu, więc bestia jest bardzo wydajna :) Wersja z olejkiem czeka w zapasach :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

instagram @iliz_beauty

Copyright © iliz