O pudrze który robi dobrze! Deni Carte - puder ryżowy Dermafixer

Jeśli zaciekawił was tytuł :p to zapraszam do dalszej części. ;) Dziś puder wykańczający, który otrzymałam do testów od Deni Carte.


 Pudry można wykorzystywać na różne sposoby, zwłaszcza te transparentne - nie tylko w celu do którego został stworzony. I podam później kilka przykładów w jaki sposób można go wykorzystać i jak ja wykorzystuję tego typu produkty.


D E N I     C A R T E
puder ryżowy
Dermafixer

Transparentny puder ryżowy. Tradycyjna formuła pudru znana na całym świecie jest podstawą wykończenia profesjonalnego makijażu. Dzięki swojej strukturze z niezwykłą łatwością absorbuje nadmiar sebum, co gwarantuje estetyczny wygląd przez cały dzień. Polecany głównie do cery mieszanej i tłustej. Gwarantuje matowy efekt przez wiele godzin. Sprawdza się doskonale w kobiecym makijażu oraz w ukryciu przetłuszczającej się cery u mężczyzn. Nie pozostawia białych śladów, co umożliwia stosowanie go do każdego rodzaju karnacji. [źródło]

Pojemność: 15 g
Cena: 21,20 zł
Dostępność: denicarte.pl


S K Ł A D
Dimethylimidazolidinone Rice Starch - otrzymywany w reakcji ze skrobią ryżu. Wchłaniający i regulujący lepkość składnik.
Magnesium Stearate - organiczny związek chemiczny. Białe i nierozpuszczalne ciało stałe. Stosowany w zasypkach dla dzieci czy też środek poślizgowy w tabletkach. Pigment/barwnik.
Phenoxyethanol - substancja konserwująca, chroni też kosmetyk przed zakażeniem bakteryjnym.
Ethylhexylglycerin - naturalny konserwant, wspomagający działanie innych konserwantów w kosmetyku. Łagodny humekant (składnik nawilżający).

Jak można wywnioskować skład jest krótki i przyzwoity. Po użyciu pudru nie powinno nic dziać się z naszą twarzą. Szybciej już od podkładu czy korektora niż tego pudru. ;)


Puder otrzymujemy w białym kartonowym pudełeczku z czarnymi napisami. Na przodzie mamy nazwę produktu a nawet rysunek przedstawiający japońską kobietę, prawdopodobnie gejszę. Co ciekawe na dole mamy napis w języku japońskim, który próbowałam rozszyfrować, jednak nie za bardzo mi to wyszło. Dlaczego?
Otóż pierwszy znak jest z zapisu man'yougana (wzorowany na języku chińskim) i w romanji (zapis japońskiego w łacińskich znakach) przeczytamy jako sylabę "mi". Dwa kolejne znaki są już z hiragany i są to kolejno sylaby "shi" i "sa". Razem wychodziłoby słowo "mishisa". Niestety kompletnie nie znalazłam co to słowo może oznaczać. Czyżby jakiś błąd czy po prostu wybrane losowo znaki? ;)


W kartoniku znajdziemy zaś opakowanie pudru. Przezroczysty plastikowy dół i czarna satynowo-matowa plastikowa nakrętka ze złotym grawerem nazwy marki.


Opakowanie całkiem solidne, ale jak to plastik - trzeba raczej uważać. ;) I to mam jedno "ALE". Chodzi mi mianowicie o to jak możemy wydobyć produkt by pomiziać się później pędzlem. Zabezpieczenie pudru przed jego wysypaniem się (choćby w torebce czy w czasie podróży hen daleko za morze) jest...znikome. Na początku mamy tylko okrągłą nalepkę. Moja obecnie jest w połowie otwarta i jakoś się jeszcze trzyma, ale gdybym zabierała puder w podróż to nawet nie chcę sobie wyobrazić co by się stało gdybym odkręciła wieczko...
Jest to ogromny minus, związany pewnie z tym, że puder jest wtedy tańszy niż te gdzie mamy zakręcane wieczko-wieczka - nie wiem jak inaczej nazwać tę część. ;)


Sam puder jest biały, miałki i taki sucho-mokry. Nie jest totalnie suchy, ale taki przyjemny w nakładaniu. I choć jest biały to wcale nie wybiela nam twarzy - jedynie przez kilka pierwszych sekund po nałożeniu możemy go zauważyć - potem stapia się z cerą/podkładem/kremem BB etc.

Pomimo, że puder gwarantuje matowy wygląd cery to nasza twarz po jego użyciu nie wygląda jak posypana mąką ani jak ciasto zamiast makijażu - wygląda całkiem naturalnie (no chyba że nałożymy grubą warstwę, ale to kompletnie zbyteczne). Dla mnie ważny jest też sposób nakładania takiego pudru - w zależności od tego jaki chcę otrzymać efekt końcowy.

Z uwagi na to, że mam mega wymagającą strefę T a zwłaszcza mój nieszczęsny nos ciągle testuję jakieś nowe pudry (nie pomijając odpowiedniej pielęgnacji, zwłaszcza od kilku miesięcy gdy naprawdę wgłębiłam się w to co pomaga a co nie pomaga mojej cerze). Pudrów sypkich mam obecnie kilka i jedne są lepsze drugie gorsze.
Co ważne zauważyłam, że jeśli przed nałożeniem podkładu przypudruję nos pudrem sypkim to dłużej mogę cieszyć się zmatowioną strefą T (i tym nieszczęsnym nosem). I tak też jest w przypadku tego pudru. Gdy użyję jego i płaskiego pędzla typu flat-top na strefę T zanim się będę malować i dopiero po tym nałożę podkład/krem BB to przedłuża mi to trwałość całego makijażu.


Do nakładania pudrów sypkich używam: 
 - pędzli typu flat-top by mocnej zmatowić strefę T czy powieki; 
 - pędzli dużych i puszystych by musnąć pudrem całą twarz i utrwalić makijaż; 
 - gąbeczki do makijażu (coś a'la beautyblender) - gdy chcę by puder "wpił" się w makijaż strefy T - wymaga to poświęcenia chwili dłużej na ładne wpudrowanie, ale dzięki temu strefa T jest jeszcze dłużej zmatowiona.


Ale na pewno jesteście pewni jak sprawuje się ten konkretny puder. Otóż...znakomicie! Jestem naprawdę z niego zadowolona i tego, że na 3-4 godziny mam spokój z błyszczeniem się nosa. Czasem (w zależności od pogody i czy mam okulary na nosie czy nie - to naprawdę zaważa na trwałości makijażu) nawet i 5 godzin a to w moim przypadku nie lada wyczyn. Zwykle nos zaczyna mi błyszczeć już po godzinie-dwóch i to całkiem mocno błyszczeć. 
A tutaj wystarczą delikatne poprawki z użyciem bibułek matujących, jednej warstwy zwykłej chusteczki czy puszka od pudru (zawsze mam przy sobie puder w kompakcie z lusterkiem).
Natomiast makijaż reszty twarzy wygląda niemal idealnie od samego rana po późny wieczór.


Najdłużej utrzymuje mi się, gdy przed podkładem przypudruję strefę T, potem podkład i znów puder ale nałożony gąbeczką, bo wtedy wciskam puder w podkład co go bardziej utrwala niż gdy tylko omiotę puszystym pędzlem (jak policzki).


Na tę chwilę jest to mój drugi ulubieniec wśród pudrów sypkich jakie testowałam lub używam. Jest jeszcze jeden puder który bardzo lubię i powinnam o nim też niebawem napisać. Jednak jeśli chodzi o trwałość to są takie same (w moim przypadku). Cena jest przystępna i jak na dobry puder bardzo dobra. :) Gdyby nie wieczko-wieczka to byłby ideałem (jak na moją cerę to naprawdę wytrzymuje długo). ;)


Ale czy wiecie, że takie pudry można również wykorzystywać do zabezpieczenia eyelinera? Po namalowaniu kreski delikatnie ją pudrujemy by nie odbijała się nam na górnej powiece. To samo tyczy się cieni - jeśli wcześniej przypudrujemy powieki to cienie będą się dłużej trzymać - zwłaszcza gdy ma się tłuste powieki.

Transparentny puder wykorzystać też możemy do przedłużenia trwałości makijażu ust - wystarczy na pomalowane usta nałożyć jedną warstwę chusteczki jednorazowej, przypudrować miejsce ust pudrem a później jeszcze raz pomalować usta. szminka wytrzyma dłużej. :)



A jakich pudrów wy używacie? Macie swojego ulubieńca?

Komentarze

  1. pudry ryżowe bardzo lubię, mam akurat teraz z Ecocery :) miałam też bambusowy ale nie było takie efektu jak przy ryżowym :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Ecocery też mam ale u mnie ten z DC lepiej się spisuje

      Usuń
  2. mam innej firmy i też lubię ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawy patent z utrwaleniem makijażu ust :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warty wypróbowania - na większe wyjścia jak znalazł :)

      Usuń
  4. Ja właśnie testuje puder z Ecocery.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też go mam, ale DC u mnie spisuje się lepiej ;)

      Usuń
  5. Nigdy nie próbowałam pudru nakładać punktowo beauty blenderem... Też mam problem z błyszczącą sterfą T, więc jutro spróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Super, że na rynku jest taki produkt - szepnę o nim mojej siostrze :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

instagram @iliz_beauty

Copyright © iliz