Ku przestrodze...wizyta u fryzjera może kosztować nas wiele miesięcy odbudowy włosów

Ponad rok temu pisałam swoją tak jakby historię włosów (link - klik klik klik). I trochę wspomniałam tam o tragedii jakie przeszły moje włosy. Ponieważ po głowie chodzi mi pomysł na wpis o tym jak zregenerowałam swoje włosy to ten wpis byłby takim wstępem do niego.


Jakby dobrze policzyć to niedługo miną 4 lata (w sierpniu) od fatalnej w skutki mojej wizyty u fryzjera. I od tamtego czasu zapuszczam i zapuszczam włosy...

Zacznę od tego, że w 2012 roku zaczęłam farbować włosy na zbyt ciemne kolory aż w końcu padło na czerń. Niestety nie było to dobrym pomysłem bo przy moich dość szybko rosnących włosach (ok. 1,5 do 2 cm na miesiąc) odrost wyglądał fatalnie już po miesiącu. W międzyczasie obcięłam też mocno włosy (krótki bob z grzywką) bo zachciało mi się zmiany. Ale ten bob dobrze wyglądał dopiero po kilku miesiącach gdy włosy trochę podrosły a grzywka była już na bok a nie na prosto. ;) Uroki pyzatej buzi. ;) Ale przez kilka miesięcy na włosy szła czarna farba...
Aż zachciało mi się zmiany...przestałam farbować i próbowałam wypłukać choć trochę kolor za pomocą domowych specyfików (cóż, soda ma różne zastosowanie....). Włosy trochę podrosły ale ich kolor był fatalny i choć trochę pozbyłam się czerni to jednak od połowy w dół nadal były zbyt ciemne. 
Więc na początku 2013 roku poszłam do mojego ówczesnego fryzjera (taki malutki salonik osiedlowy - chodziłam tam ścinać włosy od lat i nie narzekałam - bob był moim błędem bo za krótko kazałam go obciąć :p). Fryzjerka zdecydowała, że najlepsze będą pasemka, które zaczną rozmywać granice między kolorami. Zgodziłam się bo co ja się tam znałam. Włosy nie były jakieś tragiczne.
Po pierwszych pasemkach jakoś w marcu powinnam włosy tak zostawić i tylko je pielęgnować i pielęgnować. Bo naprawdę nie wyglądało to źle. Były może trochę przesuszone a końce wywijały się jak chciały (wada moich włosów gdy nie są dostatecznie nawilżone a są krótsze niż za ramiona).
Ale znów...co ja się tam znałam - fryzjerka na pewno wie lepiej...


Ponieważ w sierpniu mieliśmy w rodzinie wesele to chciałam aby włosy wyglądały ładnie i nie było takich odrostów. Więc były drugie pasemka (rozjaśnianie oczywiście). Na przestrzeni lat widzę, że włosy były zbyt żółte ale to akurat pikuś z tym co zaczęło dziać się z moimi włosami...


Wiadomo po wizycie u fryzjera włosy wyglądały całkiem ładnie, dobrze się układały, na weselu były ładnie upięte i nic nie wskazywało na to, że będzie źle.
Powinno mnie jedynie zaniepokoić u fryzjera to, że za długo trzymano rozjaśniacz na moich włosach bo przecież nie byłam jedyną klientką a że ja taka cicha to bałam się zwrócić wtedy uwagę...

Po jakimś tygodniu-dwóch od rozjaśniania gdy magiczny specyfik (nie pamiętam teraz co to było ale starczyło mi na dwa mycia włosów) od fryzjerki się całkowicie wypłukał - zobaczyłam faktyczny stan włosów.
Były strasznie suche, matowe, ciężko się je czesało. Z czasem było gorzej - włosy łamały się na potęgę i zdecydowanie zbyt wiele z nich zostawało w połowie na szczotce a nie na głowie. Nie chciały się układać, miałam problemy z ich rozczesywaniem - wyglądały tragicznie. 
Podejrzewam że gdyby nie olejowanie, maskowanie, próba ich ujarzmienia także domowymi specyfikami - musiałabym ściąć je na bardzo krótko. 

Od sierpnia 2013 roku nie farbowałam włosów zwykłymi farbami. Miałam krótką przygodę z blond henną oraz od czasu do czasu używam szamponetek, które utrzymują kolor do kilku myć i całkowicie się wypłukują. Ale w sumie zaczęłam je stosować dopiero od zeszłego roku - gdy niemal całkowicie pozbyłam się rozjaśnionych włosów. 


W tym momencie mam już całkowicie swoje włosy. Nie są nadal idealne - długie raczej cienkie włosy niestety lubią się rozdwajać i to mój największy problem w tym momencie. I przetłuszczanie się skóry głowy (ale mam tak od 13 roku życia) i niestety na razie tego nie zwalczyłam.


Moja obecna fryzjerka powiedziała mi ostatnio, że końce moich włosów są zdecydowanie gęstsze niż jeszcze kilka miesięcy temu więc staram się co kilka miesięcy chodzić na podcinanie końcówek by takie właśnie były. Obcinane mam włosy na prosto, maszynką i poprawiane nożyczkami.
A włosy z miesiąca na miesiąc są coraz dłuższe i dłuższe... :)



To zdarzenie nauczyło mnie aby nie zawsze ufać specjalistom i jeśli widzimy że coś dzieje się nie tak od razu powinniśmy o tym mówić.

Moja historia powinna być przestrogą dla osób które ciągle rozjaśniają włosy albo chcą drastycznie zmienić kolor. Oczywiście przez cztery lata sporo we fryzjerstwie się zmieniło i jeśli znajdzie się dobrego fryzjera (naprawdę warto zapłacić wtedy więcej) to nasze włosy nie zniszczą się tak jak to stało się z moimi.

Gdybym wtedy miała obecną wiedzę to starałabym się jakoś negocjować z fryzjerką prosząc choćby o jakiś zabieg regeneracji w ramach zadośćuczynienia wyrządzonej mi szkody. Bo nie oszukujmy się - to fryzjer ma się znać na zabiegach, ile czasu trzymać rozjaśniacz albo odradzić wykonania zabiegu jeśli widzi, że włosy mogą tego nie wytrzymać. W tamtym okresie niewiele wiedziałam o tym jak pielęgnować włosy, nie znałam swoich włosów i po prostu ślepo zaufałam fryzjerce. W końcu powinna znać się na swojej pracy...

Na szczęście włosów nie straciłam pomimo tego, że wyglądały fatalnie. Wpływało to jednak źle na mój komfort psychiczny - dobrze, że jestem osobą, która próbuje patrzeć optymistycznie na świat. 
Czytałam o wielu podobnych przypadkach, gdzie dziewczyny właściwie traciły swoje włosy - musiały je bardzo krótko ścinać i zapuszczać, i pielęgnować całkowicie od zera. Aż mnie ciarki przechodzą na samą myśl o tym. Niektórzy próbowali walczyć o swoje. Czytałam o sytuacjach (niestety w Polsce rzadziej, bardziej za granicą) gdzie kobietom udawało się otrzymać rekompensatę pieniężną za źle wykonaną usługę. Odszkodowania w takich przypadkach także powinny obowiązywać, ponieważ nie oszukujmy się, ale aby zregenerować później takie włosy trzeba włożyć w to sporo wysiłku i nakładów finansowych. O czym przekonałam się na własnej skórze...yhym włosach.


Przeszłaś podobną sytuację? Niekoniecznie u fryzjera. Być może źle wykonana usługa u manikiurzystki albo kosmetyczki? Chętnie usłyszę twoją historię.


instagram @iliz_beauty

Copyright © iliz