Orientana: tonik (imbir i trawa cytrynowa) oraz peeling (papaja i żeń-szeń indyjski) do twarzy

Witajcie! Ostatnio były aż 2 tutoriale paznokciowe ;) więc dziś dla równowagi recenzja. Recenzowane dziś produkty wygrałam na fanpejdżu Angel z Kosmetyki bez Tajemnic, która organizowała konkurs wspólnie z Grota Bryza. I są to moje pierwsze kosmetyki z Orientany (polskiej marki kosmetycznej, warto dodać). Jestem nimi zachwycona czy wręcz przeciwnie?


 Mogę wam od razu napisać, że oba kosmetyki stały się moimi ulubieńcami i wcale się nie dziwię, że te kosmetyki są tak lubiane. Ale po kolei.


W moje łapki wpadły dwa kosmetyki do twarzy. Pierwszy z nich to tonik do twarzy z imbirem i trawą cytrynową, natomiast drugi to naturalny kremowy peeling z papają i żeń-szeniem indyjskim.

Oprócz tego w paczce ze sklepu dostałam również katalog Orientany oraz sporo próbek (o kilku z nich pisałam w poprzednim denku) co jest fajnym rozwiązaniem bo wiem, że np. jedno z maseł do ciała nie odpowiada mi zapachowo. ;)
T O N I K  do  T W A R Z Y
IMBIR i TRAWA CYTRYNOWA



Ten konkretny tonik ma odświeżać i regenerować skórę twarzy i przeznaczono go do cery mieszanej, czyli dokładnie takiej jaką posiadam. ;)
Jest naturalny i delikatny oraz nie ma w sobie alkoholu, który wysusza ale też szkodzi naszej skórze. Kosmetyki Orientany są: bez parabenów, parafiny, ftalanów, olejów mineralnych oraz silikonów, czyli krótko mówiąc: nie zapychają naszej cery i nie szkodzą jej.



Warto zaznaczyć, że kosmetyki Orientany mają dosyć krótką datę ważności. Tonik można używać przez 6 miesięcy od otwarcia, zaś peeling, który mam, tylko przez 3 miesiące.


Plastikowa buteleczka o pojemności 100 ml jest wygodna w użyciu, a atomizer działa bez zarzutu.
Kosmetyki wygrałam w październiku, zaczęłam stosować w grudniu.


Toniku nie rozpylam na twarz a spryskuję nim wacik i tak oczyszczam twarz i wydaje mi się, że to lepszy sposób. Tym bardziej, że zbieram "brud" na wacik i buzia jest świetnie oczyszczona. Tonik bardzo fajnie odświeża skórę, nie ma wrażenia ściągania skóry co czasem zdarzało się kiedy używałam innych toników (na ogół je oddawałam lub zużywałam do czegoś innego ;)). Używam go zawsze rano i wieczorem (rzadko zdarza się abym zapomniała go użyć) a mimo to zużycie jest minimalne. Do czerwca jednak zużyję. ;P
Zapach...zapach jest fantastyczny! Uwielbiam takie rześkie ożywcze zapachy. Głównie czuję w toniku trawę cytrynową, która rano mnie przebudza a wieczorem stanowi zapachowe zakończenie dnia. 
Zapach od razu przypadł mi do gustu i byłam ciekawa jak się sprawdzi. I nie jestem zawiedziona. Skóra jest oczyszczona i odświeżona na przynajmniej 4 godziny - później już moja skóra produkuje sebum w strefie T. A to już coś, bo często zdarzało się, że po użyciu toniku czy przemyciu twarzy świeciła się ona już po pół godzinie. :/
W dodatku zauważyłam, że moja cera jakby się ciut uspokoiła. Oj nadal mam gorsze dni, kiedy nagle wyskoczą mi jakieś nieładne niespodzianki, ale są to już pojedyncze "niechciejki" i szybciej znikają niż kiedyś (najgorsze są u mnie zamknięte zaskórniki).
Przez te zmiany pogody miałam też chwilowy "przesusz" skóry twarzy na policzkach i nosie, ale dzięki olejkowi, peelingom oraz tonikowi doszłam do ładu z cerą w kilka dni.
Nadal nie jest idealna ale są dni kiedy nie bałabym się wyjść nawet bez makijażu a jedynie "ubrana" w krem do twarzy i np. maskarę do rzęs.
Jestem zdecydowanie na tak! I ciekawi mnie jak sprawdziłby się ten do cery tłustej.


NATURALNY KREMOWY PEELING do TWARZY
PAPAJA i ŻEŃ-SZEŃ


Peeling, podobnie jak tonik, pozbawiony jest tych złych składników, które potrafią nieźle zaszkodzić naszej cerze.


Peeling zamknięty jest w kartoniku na którym napisano wszelkie ważne informacje dotyczące produktu, natomiast już na samym opakowaniu peelingu na wieczku napisano jedynie co to za peeling. Opakowanie jest wygodne, plastikowe, ale dobrze wykonane, a wieczko nie zacina się podczas zakręcania czy odkręcania.


Skład już dłuższy niż przy toniku, ale nawet taki laik jak ja w tej dziedzinie widzę, że jest całkiem niezły.


Producent pisze, że jest to naturalny kremowy peeling zawierający drobinki pestek moreli oraz orzecha (zastanawiam się tylko jakiego i patrząc na skład podejrzewam, że chodzi o orzech włoski ;)), które mają złuszczać naskórek a olejki i ekstrakty z papai i żeń-szenia indyjskiego zaś pielęgnować.
Papaja która zawiera papainę (enzym złuszczający) ma wyrównać i rozjaśnić naskórek oraz nawilżyć a żeń-szeń ujędrnić i odmłodzić.
Zalecane jest stosowanie 1-2 razy w tygodniu, masując peelingiem twarz.


Zapach przypadł mi do gustu tak samo jak w przypadku toniku. Choć tu jest już bardziej owocowy, słodszy, to jednak przepięknie pachnie i uwielbiam go stosować. Zdarza mi się używać go do 3 razy w tygodniu (ale nie więcej), kiedy widzę, że buzia tego potrzebuje. I pomimo niewielkiej pojemności (50 g) jest wydajny.


Powiem wam, że nazwa "kremowy" może nieco zmylić. A dlaczego? Otóż w opakowaniu owszem ma kremową konsystencję, trochę jak gęsty jogurt (ale nie do końca) i mnóstwo delikatnych drobinek. Po nałożeniu na twarz jednak i rozpoczęciu masażu ten "krem" jakby znika, ale peelingujące drobinki świetnie przylegają do twarzy.
Nie ma mowy o żadnej pianie i trudności ze zmyciem (lub zbyt żmudnym zmywaniem) produktu. tak łatwo jak się go nakłada - tak łatwo się go zmywa.


A buzia jest przyjemnie odświeżona, oczyszczona ale drobinki jeszcze mnie nie podrażniły mimo iż są dosyć ostre a moje policzki mają tendencję do rumienia. Nie wiem jak sprawdziłby się u kogoś z cerą skłonną do mocnych podrażnień, ale u mnie spisuje się świetnie.
Zdecydowanie to jeden z ciekawszych peelingów jakich do tej pory używałam.




Podsumuję cały duet, ponieważ oba produkty bardzo przydały do gustu zarówno mojemu organowi węchu ;) jak i kapryśnej cerze. Staram się rzadko dawać najwyższe noty kosmetykom pielęgnacyjnym bo różnie to z nimi bywa, ale te pokochałam i cieszę się, że mogłam je poznać dzięki wygranej w konkursie, bo na pewno jeszcze do nich kiedyś wrócę (oczywiście testować inne też będę bo nie byłabym sobą ;)).


Chętnie przetestowałabym inne kosmetyki Orientany i pewnie za jakiś czas coś sobie zakupię, tym bardziej, że te sprawdziły się świetnie. :)

Komentarze

  1. Nie znam tj marki,ale jestem zainteresowana nią dzięki Twojej recenzji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie bardzo te produkty przypadły do gustu i mam ochotę na więcej ;)

      Usuń
  2. Tych produktów jeszcze nie próbowałam. Na razie testuję ich ajurwedyjski tonik do włosów - jak na razie bardzo go lubię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słyszałam że jest ciekawy :) tez mam na niego ochotę ;)

      Usuń
  3. A u nas dzisiaj o olejku Orientana :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo się cieszę, że produkty przypadły do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że dzięki rozdaniu mogłam je poznać <3

      Usuń
  5. Jak na razie produkty marki Orientana i u mnie się sprawdzają. Tonik musi mieć fajny odświeżający zapach, a peeling już miałam tylko w tej drugiej żelowej wersji. Był całkiem fajny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo tak zapachy mnie urzekły :3
      Też mam na niego chrapkę ;)

      Usuń
  6. Peeling baardzo ciekawy! Chętnie też bym go wypróbowała! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od siebie mogę go polecić :) Choć oczywiście u każdego może mieć inny efekt

      Usuń
  7. Jestem zakochana w zapachu trawy cytrynowej ,produkty Orientana lubię i tonik chętnie wypróbuję:-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

instagram @iliz_beauty

Copyright © iliz