DECODERM: cień do powiek wet & dry nr 10

Jak tam mija wam niedziela? Ja zaraz będę malować od nowa paznokcie i mam nadzieję że tym razem się uda coś zmalować. ;)
A was zapraszam na recenzję cienia Decoderm, włoskiej marki kosmetyków, które nie tylko nas upiększają ale również dbają o naszą cerę.


Cienie do powiek marki Decoderm zapakowane są w czarne pudełeczka. Każdy cień jest pojedynczy. Nowe zapakowane są dodatkowo w folię zabezpieczającą, więc mamy pewność że nikt wcześniej go nie otwierał i nie dotykał. Są to cienie prasowane i można stosować je zarówno na sucho jak i na mokro.




Otrzymałam na spotkaniu numer 10. I jest to przyjemny brąz, który każdemu będzie pasował. Opakowanie cienia to matowy plastik, ale taki lekko gumowy - dobrze wykonany i bez udziwnień. W środku znajdziemy też małe lustereczko.


Za 3 gramy produktu płacimy ok. 53 złotych. Dla mnie to sporo jak za jeden cień, ale dla innych będzie to cena w sam raz. Cienie Max Factora mają podobne ceny, przy czym Decoderm ma w swoim składzie witaminę E.


To teraz o samym cieniu. Brązowy kolor jest dosyć ciepły i nie jest on ani zbyt ciemny, ale też nie za jasny. Delikatnie opalizuje z uwagi na to iż ma w sobie sporo malusieńkich drobinek. Efekt jest nie jest nachalny. Nie da sie go po prostu nazwać matowym cieniem. Efekt na powiece jednak bardzo mi się podoba i spokojnie można tylko za jego pomocą pomalować oczy.


Efekt koloru można stopniować. Jeśli zaś chodzi o aplikację na mokro to co prawda swatchy nie mam, ale efekt opalizujący jest wtedy ciut mocniejszy. Jak uda mi się zrobić któregoś dnia zdjęcia to wam pokażę. Tutaj macie tylko efekt na sucho.


Jeśli chodzi o trwałość to jest całkiem niezła. Nawet bez bazy utrzymuje się kilka dobrych godzin na moich tłustych powiekach i dopiero gdzieś tak po 8 godzinach zaczyna zbierać się w załamaniu. Z bazą jest trwalszy.



Jak możecie zauważyć efekt połysku jest delikatny, nienachalny. Cień będzie idealny do dziennego makijażu, ale świetnie sprawdzi się również w wieczorowym makijażu. Poniżej kilka swatchy.




Cień przypadł mi do gustu i już wykonałam nim całkiem sporo makijaży (solo lub jako dodatek do innych cieni). Idealnie się go blenduje, nawet zwykłym płaskim pędzelkiem do nakładania cieni (choćby moim pędzelkiem z FYB). Można nakładać go palcami, pędzelkiem syntetycznym czy takim z naturalnego włosia - choć efekt za każdym razem będzie nieco inny).
Jest to taki cień uniwersalny. Dla każdego i do każdego makijażu. :)

Minusem będzie dostępność i dla mnie cena. Wolałabym kupić jednak całą paletkę kilku kolorów w podobnej cenie, ale wynika to również z faktu iż nie pracuję na razie zawodowo a jedynie na stażu.



Komentarze

  1. śliczny cień! Z przyjemnością bym taki wypróbowała i stosowała na codzień
    http://zyciowa-salatka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

instagram @iliz_beauty

Copyright © iliz