Totalne rozczarowanie: podkład Deborah Milano, Perfect & natural [recenzja]

Bardzo nie lubię pisać takich wpisów, ale czasami trzeba. Bo takiego bubla to ja już dawno nie miałam. Zdarzają się przeciętniaki albo takie kosmetyki, które mogę zużyć w inny sposób (jak peeling do twarzy który lepiej sprawdza się jako peeling do dłoni), ale tego....no tego nie da się inaczej zużyć. 
















Podkład kupiłam na promocji w Rossmannie i chociaż tyle dobrego, bo kupiłam go wtedy za grosze a w sumie do najtańszych nie należy. Chciałam kupić coś innego, wypróbować nową markę. Kolor w sklepie wydawał się dobry (nakładałam na linię żuchwy) a zawsze w razie gdyby był ciut za ciemny mogę go delikatnie rozjaśnić. Często to robię bo niestety mało który podkład jest dla mnie dobry. 
Żałuję, że nie zerknęłam na recenzje w sieci. -.-


Oto co znalazłam o nim na wizażu:
Podkład Perfect&Natural od Deborah Milano jest zupełnie pozbawiony parabenów, silikonów, olejów mineralnych i akrylanów . Miękka, aksamitnie gładka konsystencja fluidu po prostu wtapia się w skórę, pozostawiając naturalnie gładkie wykończenie, a cera wygląda promiennie, zdrowo i jest dobrze nawilżona. Formuła zapewnia średnie krycie i jest wzbogacona w roślinne oleje i nawilżające ekstrakty, które wzmacniają skórę, kryją niedoskonałości, zwężają pory i pomagają matowić skórę twarzy. Naturalny wielofunkcyjny emulgator tworzy film ochronny na skórze, utrzymując ją w bezpiecznym miejscu z dala od zagrożeń na nią czyhających, zapewniając przy tym długotrwałe nawilżenie i przedłużając trwałość i świeżość makijażu. Formuła zawiera polisacharyd, który sprawia, że podkład odczuwany jest jak druga skóra i działa, jak miękka elastyczna tarcza ochronna przed szkodliwymi skutkami zanieczyszczenia. Filtr SPF 15 chroni skórę przed starzeniem się skóry pod wpływem promieniowania UV. [źródło - klik]
Pojemność: 30 ml
Cena: ok. 40 zł


Kupiłam odcień 01. To taki dość jasny odcień z żółtymi tonami, ale okazuje się, że podkład się utlenia do prawie pomarańczki. Przynajmniej u mnie tak jest. Ma dziwną konsystencję, ale rozprowadzany na dłoni wydaje się ciekawy.
Wiem, że nie mam idealnej cery. Jest mieszana, czasami pojawiają się wypryski, szybko przetłuszcza się w strefie T, ale jeszcze żaden podkład czy krem BB nie wyglądał u mnie tak tragicznie. 


Próbowałam go nakładać na różne sposoby: gąbeczką typu beauty blender, gąbeczką silikonową, pędzlem typu flat top, pędzlem zaokrąglony, pędzlem płaskim, palcami, na krem (a raczej różne kremy), bez kremu, z bazami (nawilżającą, matująca, rozświetlającą). No dawno się tak nie gimnastykowałam z podkładem.

Nic to jednak nie dawało - podkład za każdym razem wyglądał tragicznie. O co mi chodzi? 
Nie stapia się ze skórą, to po pierwsze. Ślizga się po niej jak masło i nie ma ochoty tam zostać. Wystarczy, że przejedziemy delikatnie palcem a już mamy "uroczą" smugę.
Nie kryje niedoskonałości, to po drugie. Na zdjęciach zobaczycie jakie ślady zostawia na grudkach, które wtedy leczyłam. Nie było tu korektora, jest tylko ten podkład. Nakładałam go punktowo, ale co z tego, jak się z krostek "ześlizgiwał".
Uwidacznia pory, to po trzecie. Zrobiłam kilka zbliżeń. Wygląda to okropnie (nie dla osób o słabych nerwach :p).
Ani to nie matuje, ani to nie nawilża. A już zdecydowanie nie wygląda naturalnie i perfekcyjnie. Serio, takiego bubla naprawdę dawno nie miałam w swoich dłoniach, tfu na twarzy. 



Z całego serca - nie polecam tego podkładu nikomu. To jak wyrzucenie pieniędzy w błoto. -.-

instagram @iliz_beauty

Copyright © iliz