Hesh Shikakai - olejek do włosów prosto z Indii

Witajcie. 
Dziś zapowiedziana recenzja olejku Shikakai, który otrzymałam do testów dzięki fanpejdżowi Ani. Współpracuje ona ze sklepem Bombay Bazaar i poszukiwała dwóch blogów do testów wybranego przez siebie olejku. Zgłosiłam się i udało mi się. :) Wybór olejków był duży i w końcu wybrałam dwa - bo wciąż nie potrafiłam się zdecydować. ;) Pani Katarzyna ze sklepu zdecydowała się na wysłanie do mnie olejku Hesh Shikakai i taki też testowałam od 19 sierpnia. Recenzja miała pojawić się w poprzednim tygodniu ale z uwagi na różne prywatne sprawy nie udało mi się jej opublikować. Ale oto jest! :)


Na wstępie chciałabym napisać, iż olejowanie włosów było dla mnie nieznane jeszcze dwa lata temu. Wtedy używałam najczęściej szamponu, czasem jakiejś odżywki a maska do włosów to już było święto. Jednak, gdy poznałam tę metodę to - choć na początku efekty były słabo widoczne - polubiłam się z olejowaniem i mimo iż nie olejuję codziennie to sporo ta metoda dała moim włosom, które z natury są cienkie i delikatne. A już po nieudanym rozjaśnianiu u fryzjerki były tragedią totalną a z efektami tamtego zabiegu zmagam się po dziś dzień - nie chciałam drastycznie obcinać włosów bo wiem już że w takiej fryzurze wyglądam niekorzystnie. Jeszcze kilka miesięcy i pozbędę się całkowicie rozjaśnionych włosów. :) 
Do poprawy kondycji moich włosów w ostatnim czasie przyczyniła się oczywiście bogatsza pielęgnacja. Nigdy wcześniej jednak nie stosowałam indyjskich olejków, choć sporo o nich czytałam. Czy miesiąc stosowania takiego olejku poprawił jeszcze bardziej kondycję moich włosów? Zapraszam do lektury. 


Producentem olejku który otrzymałam jest HESH HERBAL. Na stronie sklepu BB znajdziemy również kilka innych produktów tego producenta, w tym szampony do włosów oraz inne olejki. 

Prastara formuła Shikakai - ziołowy olej do włosów wzbogacony o ekstrakt z Shikakai, który jest naturalnym oczyszczeniem z nietłustymi właściwościami od czasów starożytnych. Preparat łączy w sobie dobroć Shikakai z innymi ziołami, które zwalczają gromadzenie się sebum na skórze głowy, aby włosy rosły piękne i zdrowe. Mieszanka naturalnych olejów, takich jak kokosowy, rycynowy i sandałowy, zapewnia pełne odżywienie i odświeżenie. Jest naturalnie lekki i nietłusty, łatwy w rozprowadzaniu, chroni każdy kosmyk włosów, pozostawiając włosy miękkimi, gładkimi i zdyscyplinowanymi. 
Shikakai to z łaciny "Acacia concinna". Jest drzewem rosnącym na terenie Indii i wschodniej Azji. Jest kolejną ważną, obok Amli i Eclipty, rośliną o właściwościach leczniczych i wzmacniających włosy indyjskiej medycyny - Ayurvedy.Dzięki naturalnej zawartości saponin oraz lekko kwaśnemu pH, Shikakai jest doskonałym i tradycyjnie stosowanym od wieków przez kobiety w Indiach środkiem myjącym i wzmacniającym włosy. Orzechy, po wyłuskaniu z dużych strąków, są suszone, mielone na proszek, następnie mieszane z wodą i w formie papki nakładane na włosy w celu ich umycia i odżywienia. Ekstrakt Shikakai oczyszcza włosy delikatnie, bez naruszania ochrony lipidowej włosa. Nie wysusza włosów i skóry głowy, pobudza także ich porost i wzmacnia cebulki. Stosuje się go także w walce z łupieżem. Włosy po zastosowaniu ekstraktu stają się gęstsze, grubsze i jedwabiście gładkie. Dla zwiększenia efektu wzmocnienia włosów Shikakai można łączyć z Amlą i Ecliptą. (Źródło)

Olejek Hesh Shikakai posiada esktrakt z orzechów Shikakai, aloesu, Amli, Brahmi, Maki, Neem, Methi oraz naturalnych olejków kokosowego, rycynowego i sandałowego. 


Jeśli chodzi o aplikację kosmetyku, najlepiej, według zaleceń producenta, nakładać olejek na całe włosy i skórę głowy na noc, trzy razy w tygodniu, aby dostrzec najlepsze rezultaty
Sam olejek trzymać w miejscu gdzie nie dociera słońce i nie jest zbyt ciepło. 


Jeśli chodzi o mnie to używałam go co drugi dzień na noc. Zdarzyło mi się raz nałożyć go w czasie dnia na jakieś dwie godzinki ale jednak gdy nakładałam na całą noc była to zdecydowanie lepsza opcja - dużo zależy od samego oleju. Niektórym wystarczy godzina, dwie inne lepiej nakładać na całą noc. 


Jeśli chodzi o skład to oprócz wcześniej wymienionych olejków znajdziemy tu olej roślinny, parafinę (która ma na celu przetrzymanie wody we włosach oraz posiada działanie antystatyczne oraz zmiękczające), zapach, isopropyl myristate (emolient suchy, wpływa na właściwości aplikacyjne kosmetyku - daje mu dobry poślizg; ma właściwości emulgujące i zmiękczające), cyclomethicone (emolient, rodzaj lekkiego oleju silikonowego lotnego, wpływa na dobry poślizg kosmetyku), ethylhexyl (filtr UV), methoxycinnamate (chroni kosmetyk przed pogorszeniem jego jakości pod wpływem światła) oraz barwniki. Z uwagi na dużą ilość naturalnych olei uważam że skład jest naprawdę dobry. 


Jeśli chodzi o opakowanie to olejek otrzymujemy w kartoniku. Napisy na nim są w języku angielskim i francuskim, tak jak i na buteleczce. Otrzymujemy 200 ml kosmetyku, więc całkiem sporo. 
Jak możecie zauważyć na kartoniku widnieje obrazek dwóch (właściwie trzech - widać część twarzy tej trzeciej) hindusek ubranych w tradycyjne stroje, gdzie jedna z nich nakłada olej na włosy drugiej (?). 
A na dole znajdują się orzechy Shikakai w otoczeniu kokosów i czegoś jeszcze. 


Przypatrując się raz jeszcze obrazkowi wydaje mi się, że jedna z tych kobiet to panna młoda, a dwie pozostałe zajmują się nią - jedna nakłada jej chyba hennę na dłonie a druga zajmuje się włosami. 

Od wielu lat jestem fanką bollywoodzkich filmów i obejrzałam ich całkiem sporo. Zawsze podziwiałam włosy hinduskich aktorek - ciemne, gęste i takie błyszczące. Po prostu piękne. Zastanawiałam się co one z nimi robią. Prosta sprawa - nakładają oleje na włosy. :)


Buteleczka jest plastikowa przez co jest lekka, ale wygodna w użytkowaniu. Sam olej ma ciemną barwę (taką pomarańczowo-brązową) i wodnistą konsystencję, dlatego też trzeba uważać z dozowaniem na dłonie.


Zapach olejku jest specyficzny i nie każdemu przypadnie do gustu. Pachnie mocno ziołami. Mojemu tacie kojarzy się z przyprawą w płynie magi, którą doprawia często rosół. Mnie jednak całkowicie nie przeszkadzał i cała noc z nim na głowie nie była dla mnie męczarnią. 
Zapach jest jednak tak intensywny że nawet po emulgowaniu oleju odżywką, dwukrotnym myciu głowy szamponem i nałożeniem na nie jeszcze lżejszej odżywki - włosy wciąż pachną olejkiem. Nie każdemu więc będzie to odpowiadać. Ja tam jednak mogę pachnieć ziołami. ;)


Wydajność jest całkiem niezła. Na moje włosy do łopatek, które nie są ani gęste ani przesadnie cienkie po miesiącu stosowania ubyło mi 1/3 opakowania, więc 200 ml starczy mi na 3 miesiące regularnego stosowania. Na dłuższe i gęste włosy starszy pewnie gdzieś na 2 miesiące. 


Na Bombay Bazaar za taką buteleczkę zapłacimy 20 złotych, więc nie jest to jakaś wysoka kwota. Dostępny jedynie przez Internet. 


Zmywanie jest łatwe, ponieważ olejek nie należy do super tłustych. Już od jakiegoś czasu myję głowę dwa razy a zużywam tyle samo szamponu (albo nawet mniej) gdy myłam tylko raz i nie zawsze włosy były domyte. 
Aplikacja na włosy również nie nastręcza problemów - nakładamy odrobinę na dłonie, rozcieramy i nakładamy na włosy. Mogą być suche, wilgotne lub mokre - jak kto woli. Na noc lepiej jednak aby olej był nakładany na suche lub wilgotne włosy (np. spryskane mgiełką).


Jakie jest jednak samo działanie olejku? Jak dla mnie - świetne. Włosy są bardziej zdyscyplinowane, zyskały jeszcze większy połysk (zwłaszcza moje naturalne odrosty) a i włoski które zawsze mocno mi odstawały - odstają odrobinę mniej. 
Nie zauważyłam przedłużonej świeżości włosów - ale i nie spowodował wzmożonej produkcji sebum. Może kiedyś będą się mniej przetłuszczać.
W okresie jesiennym często pojawiał się u mnie łupież - ot tak. Obecnie nie mam z tym problemu, a olejek fajnie natłuszcza skórę głowy - nie jest przesuszona, co po lecie często było moim problemem.
Włosy są jednak zdrowsze, mocniejsze, ładniejsze i dłuższe! Średnio raz na miesiąc przybywa mi 1,5 centymetra. Po miesięcznej kuracji z 17 centymetrów zrobiło się 20 centymetrów. Czyli o połowę więcej niż zazwyczaj, a to już coś. Przy czym warto zauważyć, że nie zawsze smarowałam olejkiem skalp, ale dosyć często. 


Z olejku jestem bardzo zadowolona - a moje włosy są coraz ładniejsze. Mam nadzieję, że za kilka miesięcy będą jeszcze zdrowsze i jeszcze piękniejsze.


Jeśli ktoś lubi eksperymentować z olejami lub dopiero zaczyna z nimi przygodę to tej olejek mogę zdecydowanie polecić - moim włosom pomaga, a są dosyć humorzaste. ;)


Reasumując: olejek ma intensywny ziołowy zapach, jego konsystencja jest wodnista, ale za to dobrze działa na włosy: są zdrowsze, mocniejsze, mniej się kruszą i zyskują większy połysk. Można go kupić tylko przez Internet, więc dla niektórych będzie to spory minus, ale jego cena jest przystępna. Ja go bardzo polubiłam to to nie jest na pewno mój ostatni indyjski olejek do włosów. :)






A tak wyglądają moje włosy obecnie: po stosowaniu olejku i małym cięciu u fryzjera. Zdjęcie robione w pochmurny dzień, ale i tak widać delikatny ich blask. 

Stosujecie olejki na włosy? Co o nich sądzicie? Używałyście tych typowo indyjskich? :)


Komentarze

  1. Tego olejku nie miałam ale warto się chyba koło niego zakręcić i wypróbować ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak każdego oleju ;) Ten ma taki plus że posiada w sobie kilka odmian indyjskich olei :)

      Usuń
  2. Ciekawy olejek, nie slyszalam o nim wczesniej. Twoje wlosy prezentuja sie bardzo ladnie :) Gratuluje tak sporego przyrostu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. :) Coraz bardziej je lubię ;)
      A co do olejku - kosmetyków jest taka masa że nie sposób znać wszystkich ;)

      Usuń
  3. Masz włosy pięne! Jak tylko bede miałąokazje zakupie sobie taki olejek!
    http://zyciowa-salatka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oleje to fajna sprawa, naprawdę pomagają włosom. Możesz zacząć choćby od rycynowego (ale jest mocno tłusty - ja go zwykle mieszam z innymi) czy zwykłej oliwy z oliwek :)

      Usuń

Prześlij komentarz

instagram @iliz_beauty

Copyright © iliz